"Kochana H.!

 

Wiem, jak idiotycznie to brzmi w świetle wszystkiego, co zrobiłem, powiedziałem i napisałem. Mimo to jednak moje serce nadal Cię tak nazywa. A ten list powoli powstawał we mnie od dawna. (...) I proszę Cię o jedno: przeczytaj i nie bój się. Ten list Cię nie skrzywdzi. Nie chcę Cię ranić, nie chcę robić Ci zamieszania w duszy. Nie chcę już nic złego. Chcę Cię tylko przeprosić. I błagać o ostatnie wysłuchanie. Niczego nie oczekuję. Na nic nie liczę. Pragnę zrzucić z duszy ten ciężar i wiedzieć, że Ty wiesz. 

H., to będzie długi list. Jest on moją ostatnią szansą, żeby wszystko Ci opowiedzieć. Początkowo chciałem napisać kilka słów i tylko Cię przeprosić. Za swój wybuch gniewu, za obelgi, za całe błoto. Nie zasłużyłaś na to. Ale ja też nie zasłużyłem na krzywdę, jaka mnie spotkała. Znasz mnie. Wiesz, że w chwilach bezradności reaguję gwałtownie. Naprawdę nie umiałem się opanować i postąpić inaczej. (...) 

Nigdy nie było mi dane wyznać Ci, ile dla mnie znaczysz. Gdy o tym mówiłem, zaczynałaś albo histeryzować, albo potem trochę kpić. Rozumiem Twoją asekurację, ale Ty spróbuj zrozumieć mnie. Ja też jestem 'zaszczutym zwierzątkiem' wielokrotnie oszukiwanym i zranionym. Też nie umiałem się przed Tobą otworzyć. (...) Też mam setki kompleksów. I też chciałem czuć, że coś dla Ciebie znaczę, a nie słuchać tekstów w rodzaju 'w co ja znowu wdepnęłam'. Gdy Ci zaproponowałem stały związek, szczególnie silnie pragnąłem potwierdzenia, że coś znaczę. Napisałaś mi wtedy, ze szalałaś ze szczęścia, ale ja nigdy tego szaleństwa nie widziałem. Nigdy. (...)

H., teraz najważniejsze. Bardzo pragnąłem mieć w Tobie żonę i towarzyszkę życia. Chciałem, żeby było pięknie, dobrze, cudownie. Żebyśmy mogli tworzyć naszą powszednią codzienność, żebyśmy oboje dawali sobie to, co w nas najlepsze. A przede wszystkim JA chciałem się zmienić. Chciałem się stać lepszym człowiekiem. Chciałem, żeby moje życie uległo przewartościowaniu i przemianie. Mam już dość fikcji filmowej, zasuniętych zasłon, samotnych wieczorów. Liczyłem, że wniesiesz do mojego życia powiew realnego świata; że z Tobą poznam świat. Że mnie jakoś wyciągniesz z tej muszli, w której się skryłem. (...)

Tak jak Ci napisałem wtedy w jednym mailu - ból zatruł mi mózg (i potrzeba było kilku miesięcy, żeby trucizna przestała działać). Zacząłem rzucać się po ścianach jak słoń w składzie z porcelaną. Znasz te moje napady złości; wtedy zawsze coś rozbijam. I tym razem rozbiłem wszystko to, co nas łączyło. (...) Zraniłem Cię, zawiodłem, zniszczyłem Twoją Przyjaźń. A sobie zrobiłem nie mniejszą krzywdę. Nie ma już dla mnie przebaczenia, H. I nie oczekuję przebaczenia. (...)

Kochałem Cię naprawdę. Wciąż Cię kocham. (...) Byłaś moją jedyną kobietą, z którą czułem się w związku jak normalny mężczyzna. Dałaś mi największe oparcie w trudnych chwilach. Spełniłaś najbardziej szaleńcze fantazje, przez co otworzyłem się przed Tobą jak nigdy przedtem przed nikim. Naprawdę chciałem z Tobą żyć, spędzać z Tobą każdy dzień i każdą noc, budzić się obok, gładzić Twoją buzię i całować Twoje oczy. Z myślą o Tobie zacząłem urządzać drugie mieszkanie, z myślą o Tobie i o mnie mój ojciec zaoferował się dać na to pieniądze (Pałac stoi, ale nikt już w nim nie zamieszka). (...)

Nie masz pojęcia jak puste i bezsensowne jest teraz moje życie. Nie mam już życia. Mam tylko wspomnienia: resztki tego, co sam oplułem i porozbijałem. Poranki bez sensu i koszmarne noce. Ale to mój problem. Nie będę Ci o tym pisał.

Dodam tylko, że z natury nie jestem ani zły, ani pełen nienawiści do świata. Takie reakcje są u mnie maskowaniem bezradności. Nie Ty jedna czujesz się zagubiona, zahukana, przerażona. Ja też. Ja to po prostu ukrywam za parawanem agresji, programowej niechęci, wyniosłości i pogardy. Muszę się czymś zasłonić. Nie mam złego serca i nigdy nie chciałem żyć z grymasem szyderstwa na twarzy. Wolałem tylko nie zbliżać się za bardzo do ludzi, nie spoufalać z nimi, trzymać się na uboczu. Chronić w ten sposób siebie, a także swoją miłość. (...)

Miałem szansę na ŻYCIE, a została mi pustka. (...) Kilka razy mi mówiłaś, że świat jest szeroki i tak dalej. Od wielu dziewczyn, na których mi zależało, zawsze słyszałem tekst: 'jesteś taki fajny, chciałabym, żebyś miał miłą dziewczynę'. Żadna jednak nie chciała ze mną zostać. Każda wybierała kogoś innego. Po jakimś czasie człowiek już nie wierzy w szeroki świat i lepsze jutro. Po jakimś czasie człowiek zaczyna żyć przeszłością, wspomnieniami kilku radosnych chwil, a potem - w konsekwencji - fikcją. Tylko po co? Zgorzknienie, cynizm, sarkazm i nieufność 'zaszczutego zwierzątka' to niezbyt udany przepis na życie. Wiesz o tym równie dobrze jak ja. Zrozumiałem, że nienawiść rani silniej tego, kto nienawidzi. Wielokrotnie zadałem sobie takie rany i jestem przez to popierdolony emocjonalnie. Nie zależy mi na dobrej pozycji, sukcesach, pieniądzach i rozrywkach. Tak samo jak Ty pragnę oparcia w drugiej osobie, w miłości. Pragnę otworzyć się przed kimś bez reszty i liczyć na wsparcie, na ciepło, na uczucie. Wierzyć, że ten ktoś mnie nie wyśmieje, nie zdradzi, nie opuści. Wówczas najsilniejsza wichura mnie nie zwali, a z każdym problemem sobie poradzę, bo 'ona jest ze mną'. (...)

Przepraszam Cię raz jeszcze. 

 

Tomek"

 

Tomek Beksiński


Reposted from hormeza via definitionoflove