Pewnie gdybyśmy się spotkali zapytałby mnie Pan co u mnie, a ja z grzeczności odpowiedziałabym, że dobrze. Później zapytałabym jak Panu mija życie i w odpowiedzi usłyszałabym, że sobie Pan radzi. Żadne z nas nie wypowiedziałoby słów, które od dawna zaprzątają nam głowę. Ja nie powiedziałabym, że w samotności odwiedzam miejsca, w których wcześniej towarzyszyła mi Pana obecność. A Pan nie przyznałby się, że tak wiele rzeczy o mnie Panu przypomina, jak chociażby tęcza, która na zawsze stała się naszym symbolem. Jeśli więcej się nie spotkamy to chciałabym żeby Pan wiedział, że od naszej ostatniej chwili każdego dnia był Pan w mojej głowie. Że pojawiał się Pan w moich myślach przed snem i rano. Że w głębi duszy marzyłam o tym, by przypadkiem Pana spotkać, a kiedyś nawet chciałam niezapowiedzianie Pana odwiedzić. Że tęsknię za Pana oczami, które patrzyły na mnie jak jeszcze nigdy żadne. Że brakuje mi spokoju, który mi Pan dawał i uśmiechu, który Pan powodował. Że przeprowadzam w głowie rozmowy z Panem, bo przecież doskonale wiem, jak one by wyglądały, a tak mocno za nimi tęsknię. I że nigdy się do tego nie przyznam, bo brakuje mi odwagi. Dlatego też siedzę i czekam. Na wiadomość, na telefon, na niby przypadkowe spotkanie. Odwiedzam naszą plażę i liczę, że któregoś razu Pan też tam będzie. A Pan? Czy choć trochę mnie Panu brakuje? Czy jeszcze Pan o mnie myśli, czy stałam się tylko powietrzem? Czy coś jeszcze dla Pana znaczę? Dobry Boże, czy to nie dziwne, tak mocno tęsknić za kimś, kto dał mi tak wiele, choć nigdy nie był mój?

- nacpanaasoup


Reposted from nacpanaasoup